Tak często mówimy o miłości, że jest najważniejsza w życiu. Tak też mówi Boże Słowo w Liście do Koryntian 13:13. Ale co to za miłość? Czy człowiek jest w stanie tak naprawdę ją zrozumieć, przyjąć i naśladować?
My, ludzie, najczęściej kochamy to, czego widok lub obecność w naszym życiu sprawia nam przyjemność. Mam jednak wrażenie, iż częściej bliższe naszym sercom są zupełnie inne uczucia – złość, gniew, obojętność. Czy nie jest nam trudno wykrzesać z siebie jakiekolwiek choćby dobre myśli o ludziach takich jak morderca, złodziej, gwałciciel, alkoholik, narkoman? Raczej z góry oceniamy takich ludzi, sądzimy ich i przekreślamy ich przyszłość. A jednak nasz Pan kocha ich tak samo jak nas, uważających się niejednokrotnie za “lepszych”.
W księdze Joba w rozdziale 24 autor próbuje zrozumieć dlaczego Bóg przedłuża życie takich osób, dlaczego ich nie karze. Odpowiedzią na te pytania jest MIŁOŚĆ. Bóg robi to, ponieważ ich kocha i chce dać im szansę na to, aby odwrócili się od złego. Mściwość nie leży bowiem w Jego naturze. On kocha wszystkie swoje dzieci i troszczy się o nie, bez względu na to, w jakim miejscu swego życia są.
Nic nie jest w stanie odłączyć człowieka od miłości Boga, a żaden czyn nie jest w stanie jej zmniejszyć. Jest tylko jedna rzecz, która może wywołać w Nim negatywne uczucie i z pewnością nie jest to jego stworzenie – człowiek. To grzech! On nienawidzi grzechu, brzydzi się nim. Dlatego chce, aby każdy człowiek był od niego wolny. Sam Jezus zapewnił nam tę wolność. On zrobił już wszystko. On też jest cierpliwy i czeka, aby jak najwięcej ludzi przyjęło tę ofiarę. Wystarczy wziąć ten dar i cieszyć się Jego miłością, dzieląc się nią z innymi. Ale czy my, chrześcijanie, potrafimy kochać taką bezwarunkową miłością? Czy jesteśmy w stanie zobaczyć w drugim człowieku to, co widzi w nim nasz Niebiański Tatuś? Czy potrafimy odsunąć na bok nasze ludzkie uczucia i spojrzeć na nich z innej perspektywy?
Iza Ł.