Przyznaję otwarcie – ten tytuł to chwyt marketingowy. Wyszłam bowiem z założenia (słusznego, jak mniemam), iż w przeddzień EURO 2012 tytuł ten musi przykuć Waszą uwagę. I jak? Działa? Wyjaśniam jednak już na wstępie (żeby nie było, iż Was zwodzę) – owszem, będzie o reprezentacji, ale bynajmniej nie o polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Zatem do sedna.

Często zdarza mi się reprezentować różne instytucje bądź osoby. Z racji zajmowanego stanowiska reprezentuję swoją firmę, jednakże kwestia reprezentacji spółki nie dotyczy jedynie zarządu, dyrekcji czy kadry menadżerskiej. W różnych sytuacjach większość z nas reprezentuje nasze zakłady pracy. Sekretarka odbierająca telefony, księgowy wykonujący przelewy, pracownik kupujący materiały w hurtowni. Podczas wykonywania takich czynności występujemy w imieniu naszej firmy, jednocześnie nie przywiązując do tego zbytniej wagi. Wszak, w naszej ocenie, są to mało istotne kwestie. Jednak, czy zdajemy sobie z tego sprawę czy też nie, w każdym z tych drobnych zadań jesteśmy przedstawicielami naszych zakładów pracy.

Zdarzają nam się również sytuacje, w których odczuwamy na sobie ciężar reprezentacji. Na przykład gdy ktoś z naszych bliskich nie ma możliwości załatwić ważnej sprawy w urzędzie i upoważnia nas do reprezentowania swoich interesów przed urzędnikiem. Wymaga to odpowiedniego umocowania w formie upoważnienia bądź pełnomocnictwa. W sprawach wyższej rangi wymaga się od nas pełnomocnictwa notarialnego. Takie pełnomocnictwo potwierdzone notarialnie, opatrzone odpowiednią pieczęcią, poświadcza naszą zdolność do występowania podczas wykonywania danej czynności w imieniu osoby, która pełnomocnictwa nam udzieliła. Będąc pełnomocnikiem jakiejś osoby działamy w jej imieniu, na jej rzecz i na jej korzyść.

Tak w przypadku reprezentacji instytucji czy zakładu pracy, jak i w przypadku reprezentacji danej osoby bardzo ważną kwestią jest to, kto jest reprezentantem i komu pełnomocnictwo zostaje udzielone. Czy jest to osoba godna zaufania? Czy jest to ktoś, kto godnie będzie nas reprezentował? Czy jest to człowiek, któremu możemy powierzyć odpowiedzialność? Wszak chodzi przecież o nasze dobre imię, jako że osoba posiadająca nasze pełnomocnictwo, cokolwiek będzie czyniła, będzie to czynić w naszym imieniu.

List do Kolosan 3:17a: „I wszystko, cokolwiek czynicie w słowie lub w uczynku, wszystko czyńcie w imieniu Pana Jezusa.”

„W imieniu Pana Jezusa” to formułka dobrze mi znana. I zapewne nie tylko mi. Jednak dzisiaj chcę pochylić się nad znaczeniem tych słów, których tak często używamy. Czy rzeczywiście jest tak, że cokolwiek mówię, cokolwiek robię, czynię to w imieniu Jezusa, niejako w Jego zastępstwie, tak, jak On by to zrobił? Jak wygląda moja reprezentacja Pana Jezusa, tu, na ziemi? Bóg udzielił mi „notarialnego” pełnomocnictwa, potwierdzając moje umocowanie pieczęcią Ducha Świętego. Czy zachowuję się tak, jak wynika to z udzielonego mi pełnomocnictwa? W tym samym liście apostoł Paweł napisał: „Abyście postępowali w sposób godny Pana ku zupełnemu jego upodobaniu, wydając owoc w każdym dobrym uczynku i wzrastając w poznawaniu Boga.” (Kol. 1:10).

Chcę żyć godnie Pana. Chcę pamiętać o tym, kogo reprezentuję i czyją pieczęć na sobie noszę. Chcę być pełnomocnikiem godnym zaufania, któremu powierza się coraz większą odpowiedzialność. I wszystko, cokolwiek będę czynić w słowie lub w uczynku, wszystko to chcę czynić W IMIENIU JEZUSA.

ewe.a